Nic tak nie boli, jak źle wydane pieniądze.
W reprezentacji każdej, nawet pierwszoligowej technologii izolacyjnej znajdą się zawodnicy (ekipy wykonawcze), którym najlepiej wychodzi strzelanie bramek samobójczych. Swoim sposobem gry na branżowym boisku potrafią skutecznie wystraszyć i zniechęcić nie tylko do siebie ale i do całej ligi.
Strategia z destrukcją w tle
Im bardziej ceniona wśród odbiorców metoda izolacyjna, tym korzystniej się pod nią podłączyć. Im coraz częściej poszukiwane rozwiązanie, marka czy produkt, tym wygodniej się z nimi utożsamiać. Po co się podłączyć? Żeby móc posłużyć się etykietą najlepszych technologii izolacyjnych na rynku. Po co się utożsamiać? Żeby zająć miejsce wśród rzetelnych firm, stosujących dobre, bezpieczne, właściwe materiały, instalowane w prawidłowy i zgodny z procedurami sposób. Na razie można by logicznie stwierdzić, że nic w tym złego i niosącego znamiona jakiegokolwiek zagrożenia dla branży i inwestora. Sytuacja radykalnie i drastycznie się zmienia, kiedy opisane działania są jedynie parawanem i stanowią pozorowaną dekorację na potrzeby swoistej sztuki teatralnej, odgrywanej w trzech aktach:
AKT 1 – LEP CZYLI ATRAKCYJNA OFERTA TECHNOLOGICZNA
– przyciągnięcie uwagi inwestora rewelacyjnym i cenionym na rynku a często markowym rozwiązaniem izolacyjnym, jakościowym i bezpiecznym produktem oraz obrazem rzetelnego wykonawcy (wykorzystanie rzeczywistych etykiet branży: potencjału technologii, zalet produktów oraz wizerunku uczciwych firm wykonawczych)
AKT 2 – MISTYFIKACJA CZYLI PSEUDO REALIZACJA
– instalacja najtańszych i poza jakościowych materiałów, często podmienianych w stosunku do pierwowzoru specyfikacji i kosztorysu, nakładanych przez nisko opłacony i niedoszkolony personel (niszczenie wypracowanego już na rynku dobrego wizerunku branży: niezawodnej technologii, wysokiej kwalifikacji firm natryskowych, uznanych systemów izolacyjnych)
AKT 3 – SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE CZYLI ROZPŁYNIĘCIE SIĘ WE MGLE WRAZ Z ZAPŁATĄ
– szybkie skasowanie należności i ulotnienie się ze sceny, brak reakcji na telefoniczne lub pisemne zgłoszenia reklamacyjne (nie wymaga komentarza)
Punkty widzenia
Przy takim drastycznym stopniu nieodpowiedzialności, arogancji, premedytacji i karygodnym podejściu do klienta, można by wręcz odnieść paradoksalne wrażenie, że niektóre ,,firmy natryskowe” działają na zlecenie innych technologii, mając za zadanie obrzydzenie inwestorom rozwiązań, którym konkurencja nie jest w stanie dorównać. To, że przy okazji podcinają i własną i całą branżową gałąź na której siedzą – jakby do nich nie docierało, ale najwyraźniej poziom ich percepcji nie jest w stanie tego ani ogarnąć ani nawet dostrzec.
Tak czy inaczej, rynek izolacji poliuretanowych, okiem tych firm jest postrzegany jak tymczasowe żerowisko a inwestor jak ofiara, którą można dopaść. W obszarze zainteresowań takich ,,rekinów biznesu” nie leży ani jakość materiału i wykonania, ani renoma, ani opinia otoczenia. Z ich żarłocznego punktu widzenia, zwracanie uwagi na takie szczegóły jest po prostu stratą czasu. Z góry założonym celem jest natomiast przebić się cenowo ,,po trupach” rzetelnych oferentów i wywołać błysk oszczędności w oku nieświadomego klienta, któremu można już wtedy spokojnie wcisnąć wszystko, co najtańsze, najgorsze i nieprawidłowe. W końcu trzeba jakimś cudem zachować choćby pozory tak atrakcyjnie przedstawionej inwestorowi wizji, nie uszczuplając przy tym swojego łupu. A to już jest sztukateria na najwyższym poziomie sztukowania. Trzeba kompleksowo zesztukować najgorsze rodzaje materiału z najgorzej opłacanymi pracownikami, najtańszym wykonaniem oraz zainkasowaniem zapłaty zanim wszystko się posypie.
Przecież „sztukmistrza” nic tak nie cieszy, jak pieniądze otrzymane za nic.
Niestety trzeba sobie także jasno i prosto w oczy coś jeszcze dopowiedzieć. Mianowicie to, że funkcjonowanie takich ,,sztukmistrzów” na rynku jest po części możliwe dzięki pewnemu rodzajowi naiwnego inwestora, któremu teoretycznie wydaje się, że to właśnie on wszystkich przechytrzył i zrobił interes życia w dziedzinie oszczędności wykonania. Nic bardziej mylnego, bo jak to mówią starsi – cudów nie ma, a młodsi – nie ma takiej opcji. Po prostu zazwyczaj w takim przypadku to właśnie ,,sztukmistrz” dostaje zielone światło, czym klient bezwiednie pieczętuje swój własny los spod znaku ,,chytry dwa razy traci”.
Przecież inwestora nic tak nie boli, jak pieniądze wydane na nic.
Zderzenie skrajnie przeciwstawnych punktów widzenia, czyli: „nic tak nie cieszy jak pieniądze otrzymane za nic” z „nic tak nie boli jak pieniądze wydane na nic” – musi i kończy się w efekcie katastrofą ze szkodami materialnymi, budowlanymi, moralnymi, wizerunkowymi, wzajemnymi pretensjami, oskarżeniami i roszczeniami.
Przykładowa gama wrażeń po ustalonym czasie gry – dogrywka czy rzuty karne?
Powody do „brania się za bary” – inwestora ze sztukmistrzem spod Lublina:
Typowo ,,dekoracyjna” praca sztukmistrza, wykonana za fasadą: „Zapewniamy naszym klientom najwyższej jakości usługi związane z docieplaniem budynków”.